^W górę
  • 1 ZESPÓŁ SZKÓŁ W TYCZYNIE
    Liceum Ogólnokształcące z elementami edukacji ogólnopolicyjnej we współpracy z Komendą Wojewódzką Policji w Rzeszowie. Zajęcia teoretyczne prowadzone przez wykładowców wyższych uczelni, doświadczonych pracowników Policji i innych służb mundurowych oraz zajęcia praktyczne (w tym sporty walki), z zakresu pierwszej pomocy przedmedycznej.
  • 2 OFERTA EDUKACYJNA ZAJĘĆ DODATKOWYCH - NOWOŚCI!!!
    *Zajęcia z technik samoobrony – poznanie metod obezwładniania. *Zajęcia w Komendzie Głównej Policji w Warszawie.
  • 3 OFERTA EDUKACYJNA ZAJĘĆ DODATKOWYCH - NOWOŚCI!!!
    Możliwość rozwijania swoich zainteresowań poprzez działalność w Związku Strzeleckim „Strzelec” – zajęcia teoretyczne i praktyczne (m.in. musztra, maskowanie, zajęcia w terenie – udział w uroczystościach okolicznościowych jako reprezentacja szkoły w poczcie sztandarowym, jako służby porządkowe.
  • 4 OFERTA EDUKACYJNA ZAJĘĆ DODATKOWYCH - NOWOŚCI!!!
    *Zajęcia sportowe w ramach przygotowania do testu sprawnościowego – „Policyjny Tor Przeszkód”, przez który musi przejść każdy kandydat do pracy w Policji. *Wyjazdy do szkół policyjnych, m.in. obóz naukowy w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie, wizyta w Szkole Policji w Katowicach.
  • 5 ZESPÓŁ SZKÓŁ W TYCZYNIE
    Zespół Szkół w Tyczynie w podejmowanych działaniach stara się uwzględniać potrzeby edukacyjne uczniów, wychodzić naprzeciw ich aspiracjom i oczekiwaniom. Celem szkoły jest przygotowanie młodzieży do aktywnego funkcjonowania we współczesnym świecie oraz wskazanie jej dalszych dróg rozwoju.
baner

TOP EDUK POLIC17 18

top 2

top bezpol17 18

Jubileusz 70-lecia LO

Odwiedziło nas

3887054
Dzisiaj
Wczoraj
W tygodniu
Tydzień temu
W miesiącu
Miesiąc temu
Razem
126
374
1319
5836
24319
25005
3887054

7.65%
16.20%
3.35%
0.38%
0.49%
71.92%

Your IP:3.16.218.62

Gościmy online

Odwiedza nas 10 gości oraz 0 użytkowników.

Jesteśmy na Facebook-u

plakat projektu

O tym nie można zapomnieć... – ogólnopolski konkurs historyczny

WIELKI SUKCES NASZYCH UCZNIÓW
W OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE HISTORYCZNYM

     3 czerwca w Instytucie Pamięci Narodowej w Warszawie odbył się finał ogólnopolskiego konkursu historycznego „O tym nie można zapomnieć... – spotkania z osobami, które przeszły piekło obozów i deportacji podczas II wojny światowej”. Zespół reprezentujący LO w Tyczynie, w składzie: Anna Wilk, Karolina Kogut i Mateusz Szymla, zajął I miejsce. Ten wspaniały sukces był wynikiem kilkumiesięcznej pracy polegającej m.in. na opracowaniu relacji świadka historii, przygotowaniu rekonstrukcji historycznej oraz zgromadzeniu źródeł związanych z tematem konkursu. Nasi uczniowie na bohaterkę swojej notacji wybrali Panią Irenę Górską, córkę przedwojennego policjanta, która w 1940 roku wraz z matką i bratem została deportowana do Kazachstanu. Wielka historia, która wkroczyła w jej życie stała się motywem przewodnim pracy konkursowej. Gratuluję uczniom kreatywności, dzięki której powstał świetny film oraz wytrwałości w doskonaleniu warsztatu pracy historyka.

opiekun zespołu konkursowego
Małgorzata Sochacka

 

Jan Ozimek - biogram

JAN OZIMEK

(1894-1940)

starszy posterunkowy Policji Państwowej

            W Kolbuszowej, na ulicy Nowe Miasto, stoi dom. Jest stary, ale solidny. Nie znać po nim upływającego czasu. Ma już prawie 90 lat. Otoczyły go bloki, przez co wydaje się mały, jakby schowany wśród drzew. Jakby na przekór zmieniającej się rzeczywistości sam postanowił się nie zmieniać. Kiedy podeszliśmy bliżej, Beata powiedziała: „Patrzcie, ten dom czeka na swojego właściciela, który nigdy do niego nie powróci”.

            Dlaczego biogram człowieka zaczynamy od historii jego domu? Bo ten stary dom to chyba najlepszy symbol tragicznych dziejów, które spotkały całą rodzinę.

            Naszym bohaterem jest starszy posterunkowy Policji Państwowej Jan Ozimek, który do swojego domu nie wrócił – spoczywa na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje. Do domu nie wrócił także jego syn – Staś Ozimek. Staś leży w tej samej mogile co ojciec. Nie miał jeszcze 18 lat, kiedy został zamordowany wraz z ojcem w siedzibie NKWD w Twerze. Do domu nie wrócił też drugi syn – Kazimierz, deportowany wraz z matką i dwiema siostrami do Kazachstanu, żołnierz Armii Andersa.

            A dom czekał. Wybudowany został w 1933 roku z oszczędności, które Jan Ozimek, służący w Policji województwa wileńskiego, przysyłał do Kolbuszowej. Rodzina Ozimków od 1935 roku mieszkała w Oszmianie. To był kolejny posterunek, na który skierowano Jana Ozimka. Wtedy dom wynajęto żydowskiej rodzinie. Jesienią 1939 roku już mieszkali tam Niemcy. W 1945 przyszli Rosjanie. Do dziś drewniane podłogi noszą ślady ich pobytu. Dom jednak przetrwał wszystko.

            I całe szczęście. Bo po zakończeniu wojny, po latach tułaczki, rodzina Ozimków wróciła do niego. A właściwie połowa rodziny: żona Jana i ich dwie córki. Odzyskać dom udało się im tylko dlatego, że jak najcenniejszy talizman, przez cały okres deportacji, przechowywały dokumenty własności. Te dokumenty przyjechały wraz z nimi w czasie akcji repatriacyjnej w drewnianej skrzyni z całym skromnym dobytkiem. Skrzynia stoi do dzisiaj w ganku. Milczący świadek tamtych wydarzeń. Jest rówieśniczką domu. Oboje starzy i zniszczeni.

            A dom trwa wbrew wszystkim kolejom losu. Już nie pasuje do tej ulicy. Pewnie czułby się bardzo samotny (mimo swojej skrzyni) gdyby nie inny dom, stojący po drugiej stronie, po skosie naprzeciwko. To dom, w którym mieszkał Janek Bytnar, pseudonim „Rudy”. Dom Stasia – z numerem 2 i dom Janka – z numerem 10. Obaj urodzili się w Kolbuszowej. Janek był o rok młodszy od Stasia Ozimka. Co ich łączyło? Harcerski mundur. Dla obu harcerstwo było obowiązkiem wobec Ojczyzny, obowiązkiem wypełnionym do końca.

            Janek Bytnar zginął w 1943 roku jako członek Szarych Szeregów, zamęczony przez Gestapo. Staś Ozimek do końca pozostał z ojcem w obozie w Ostaszkowie, mimo, że mógł się uratować. Zamordowany został w 1940 roku przez NKWD tylko dlatego, że jego ojciec był przedwojennym policjantem. Zginął w harcerskim mundurze. Podczas ekshumacji z dołów śmierci w Miednoje znaleziono przy nim harcerski krzyż.

            Dom skrywa w sobie wiele opowieści. Stoi w miejscu, w którym przed wojną były jeszcze dwa inne. Starsze od niego. Jeden należał do Ozimków.

            W domu Piotra Ozimka i jego żony, Józefy Golos, 18 października 1894 roku urodził się ich syn, Jan Ozimek. Jan miał 20 lat, ukończone 4 klasy szkoły ludowej i zawód masarza, kiedy przyszła wojna i zabrała z domu jego starszego brata – Walentego. W ten sposób w rodzinie Ozimków po raz pierwszy pojawił się mundur. Co prawda był to mundur austriacki, ale zdobyte w czasie wojny doświadczenie Walenty Ozimek wykorzystał już w pierwszych tygodniach niepodległości wstępując do Żandarmerii Krajowej. W grudniu 1919 roku Walenty był już funkcjonariuszem Policji Państwowej. Czy to za jego namową także Jan postanowił zostać policjantem? Nie wiadomo. Wiadomo za to, że mundur policyjny był trzecim z kolei mundurem założonym przez Jana Ozimka. A może nawet czwartym, bo we wspomnieniach jego córki znajduje się informacja, że brał udział w wojnie o niepodległość i trafił do obozu jenieckiego. Później w mundurze polskiego żołnierza walczył w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Ale zanim wyślemy Jana na wojnę wróćmy na chwilę do domu.

            Drugi starszy dom należał do rodziny Winiarskich. To w nim, w 1901 roku urodziła się Jadwiga, przyszła żona Jana Ozimka. Jak głoszą domowe opowieści zakochali się w sobie bardzo wcześnie – Jadwiga miała 16 lat. W tej romantycznej historii sąsiedzkie fatum Romea i Julii na szczęście nie zadziałało. Zaręczyli się, 27 września 1919 roku wzięli ślub i ... Jan poszedł na wojnę. Od 1 sierpnia do 25 października 1920 roku Jan Ozimek służył w 21 pułku artylerii pancernej w stopniu kanoniera.

            W rodzinnych zapiskach jest informacja, że po powrocie z wojska założył kolejny mundur - mundur funkcjonariusza Korpusu Ochrony Pogranicza i służył w miasteczku Siegiejczyki nad Dźwiną. Z Kolbuszowej wypędził go powojenny kryzys i namowy brata Walentego. Ponieważ KOP powstał w 1924 roku, a w 1923 roku Jan Ozimek był już policjantem wydaje się, że w rodzinne wspomnienia wkradła się nieścisłość. Można ją wytłumaczyć tym, że albo Jan Ozimek służył w jakiejś formacji granicznej istniejącej przed 1923 rokiem, albo ochraniał wschodnią granicę już jako policjant. A może jedno i drugie, tym bardziej, że w jego teczce osobowej jest informacja, że pierwszy przydział w Policji Państwowej otrzymał do 22 kompanii granicznej w województwie wileńskim.

            Niezależnie od tego, ile mundurów nosił Jan Ozimek, jedno jest pewne: ostatnim, także w tym dosłownym znaczeniu, był mundur policjanta Policji Państwowej. W Archiwum Akt Nowych zachowała się teczka osobowa Jana Ozimka. Dzięki znajdującym się w niej dokumentom znamy kolejne etapy jego służby w Policji Państwowej, w województwie wileńskim. Jan Ozimek został przyjęty do Policji 1 maja 1923 roku. Otrzymał przydział do Komendy Policji Państwowej w powiecie Dzisna jako posterunkowy. 10 listopada 1924 roku przeniesiony został na posterunek w miejscowości Łużki. Stamtąd, od 1 sierpnia 1925 roku, oddelegowany został na sześciotygodniowy kurs posterunkowych w Głębokiem. 27 września 1932 roku rozpoczął służbę na posterunku Policji Państwowej w Holszanach, w powiecie oszmiańskim, a 2 listopada 1935 roku – w Komendzie PP w Oszmianie. 1 września 1934 roku awansowany został na starszego posterunkowego. W rodzinnych wspomnieniach zachowała się wzmianka, że pełnił funkcję kierownika kancelarii. Służbowe dokumenty – w rubryce „odznaczenia”, zawierają informację, że otrzymał Medal Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości (w 1929 roku) i Brązowy Krzyż Zasługi (w 1939 roku). Córka, Helena Mazurkiewicz, wspominała, że w świąteczne dni ojciec przypinał medal do munduru.

            Przez cały okres służby od przełożonych otrzymywał oceny bardzo dobre i dobre, a wśród wymienianych informacji powtarzały się te o poczuciu honoru, odwadze, pracowitości, sumiennym wypełnianiu obowiązków i nienagannym zachowaniu w służbie. Kilkakrotnie ocena uzupełniona została dopiskiem o tym, iż nadaje się na zastępcę komendanta posterunku lub samodzielne prowadzenie niewielkiego posterunku. W opinii z roku 1936 czytamy: Charakter prawy, stały, poczucie honoru duże, ambitny, życiowo wyrobiony, zachowanie się poza służbą wzorowe, towarzysko obyty, dość inteligentny, umysł bystry, orientuje się dobrze do nauki, zdolny, wykonawca bardzo dobry, zdolności kierownicze dostateczne, o dużej inicjatywie, energiczny i stanowczy, zdolności wychowawcze posiada w stopniu dostatecznym, lecz mało wyrobione, wyszkolenie zawodowe i wojskowe dobre, doświadczenie fachowe duże, zachowanie się w służbie nienaganne, obowiązkowy i pilny, wydatność pracy duża. Ogólna ocena dobra. Być może przeszkodą do dalszych awansów starszego posterunkowego Jana Ozimka był zły stan zdrowia, o czym przełożeni wspominają w notatce z 1937 roku.

            Jan Ozimek miał czwórkę dzieci. Dwaj synowie, Kazimierz i Stanisław, urodzili się jeszcze w Kolbuszowej: pierwszy - 23 września 1920 roku, drugi - 2 lipca 1922 roku. Córki, Helena i Maria, urodziły się już na Wileńszczyźnie (17 maja 1924 roku i 10 sierpnia 1926 roku).

            17 września 1939 roku Jan Ozimek wraz z synami – w związku z otrzymanym rozkazem, opuścił wraz z innymi policjantami Oszmianę i udał się do Wilna. Już następnego dnia, w czasie bitwy pod miastem rozdzielili się. Kazimierz po pięciu dniach wrócił do domu, zaś Jan i Stanisław zostali zatrzymani przez żołnierzy radzieckich i wywiezieni do obozu w Kozielsku. W październiku 1939 roku Jan i Stanisław Ozimkowie zostali przeniesieni do obozu NKWD w Ostaszkowie. 19 października 1939 roku Rosjanie podjęli decyzję, że 9 zatrzymanych wraz z ojcami – policjantami chłopców może wracać do domów. Staś Ozimek postanowił zostać z ojcem. Jan Ozimek jako jeniec obozu otrzymał numer 477. Stanisław Ozimek – numer 7626. Córka Jana Ozimka, Helena Mazurkiewicz, wspominała, że z Ostaszkowa do rodziny przychodziły kartki. Ostatnia została wysłana 29 stycznia 1940 roku.

            13 kwietnia 1940 roku Jadwiga Ozimek, wraz z dwiema córkami, Heleną i Marią oraz synem Kazimierzem została deportowana do Kazachstanu. Kazimierz trafił do Armii Andersa.

            Jan Ozimek, starszy posterunkowy Policji Państwowej, został zamordowany 16 kwietnia 1940 roku w siedzibie NKWD w Twerze. Stanisław Ozimek, uczeń Liceum w Oszmianie, został zamordowany między 5 a 19 maja. Lista wywozowa, na którą był wpisany pod numerem pierwszym nie posiada daty. Obaj zostali pochowani w dołach śmierci w Miednoje.

Jan Ozimek - miejsca pamięci

MIEJSCA PAMIĘCI

starszy posterunkowy/aspirant JAN OZIMEK

funkcjonariusz Policji Państwowej
w latach 1923 – 1940

1.DĄB PAMIĘCI na Rynku w Kolbuszowej.

            Dąb Pamięci dla uhonorowania aspiranta Policji Państwowej Jana Ozimka oraz jego syna Stanisława posadzono 15 maja 2016 roku na Rynku w Kolbuszowej. Uroczystość poprzedziła msza św. w kolegiacie pw. Wszystkich Świętych. Po nabożeństwie zebrani przeszli na cmentarz parafialny, gdzie w rodzinnym grobowcu złożono urnę z ziemią z Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje. Następnie poczty sztandarowe, zaproszeni goście, władze samorządowe, przedstawiciele służb mundurowych i instytucji w asyście kompanii honorowej i orkiestry reprezentacyjnej policji udali się na Rynek. Tam swoje przemówienia wygłosili m.in. Komendant Wojewódzki Policji w Rzeszowie, Burmistrz Kolbuszowej, Starosta Kolbuszowski, Prezes Stowarzyszenia „Rodzina Policyjna 1939”. Laudację na cześć Jana Ozimka i jego syna Stanisława odczytała dr Ewa Kowalska, kierownik Muzeum Katyńskiego w Warszawie. Następnie uroczyście posadzono Dąb Pamięci oraz odsłonięto pamiątkową tablicę. Uroczystości towarzyszyła wystawa upamiętniająca zbrodnię katyńską „Ostaszków – Twer – Miednoje”.

            Odwiedziliśmy Rynek w Kolbuszowej 8 kwietnia. Tablica pamiątkowa i rosnący obok niej dąb są widoczne z daleka. Kiedy podeszliśmy bliżej, naszą uwagę zwróciła jedna z bocznych gałęzi, dużo grubsza od pozostałych, wyrastająca z pnia. Wszystkim nasunęło się jedno skojarzenie: to Ojciec – drzewo i Syn – wyrastający z niego, złączeni na zawsze tragicznym losem. Losem, którego ten Dąb Pamięci będzie symbolem dla przyszłych pokoleń.

           

2.PAMIĄTKOWA TABLICA na cmentarzu w Kolbuszowej.

            Przy ulicy Narutowicza, obok kościoła pw. Wszystkich Świętych znajduje się cmentarz parafialny założony w 1513 roku. Ma dosyć nietypową lokalizację, wynikającą z bardzo długiej historii, gdyż dzisiaj leży w środku miasta, otaczany przez kolejne dzielnice. To położenie sprawia, że wydaje się, iż dawni mieszkańcy Kolbuszowej spoczywający na nim, są cały czas obecni. Zabytkowy charakter nekropolii jest widoczny we wspaniałych grobowcach wybitnych obywateli miasta z różnych epok. Znajdują się tam także groby żołnierzy, którzy oddali swoje życie za ojczyznę w czasach powstań i wojen.

            Mimo, iż na tym cmentarzu od wielu lat nie prowadzi się już pochówków, to jednak jest on miejscem ważnych uroczystości. Do takich można zaliczyć złożenie w grobowcu rodziny Ozimków urny z ziemią z Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje, które towarzyszyło posadzeniu Dęba Pamięci Jana i Stanisława Ozimków.

            Grobowiec Ozimków stał się nie tylko miejscem spoczynku członków tej rodziny (m.in. Jadwigi Ozimek, matki Jana Ozimka i Heleny Mazurkiewicz, jego siostry, którym udało się w ramach akcji repatriacyjnej wrócić z Kazachstanu), ale także miejscem pamięci o tych, którym nie było dane powrócić do rodzinnego domu. Do nich należał Kazimierz Ozimek, syn Jana Ozimka, o dwa lata starszy brat Stanisława, żołnierz armii Andersa oraz teściowa Jana Ozimka, Maria Winiarska, zmarła w czasie deportacji w Kazachstanie.

            Mimo, iż z wszystkich wymienionych na grobowcu członków rodziny, Jan i Stanisław Ozimek zmarli najwcześniej (zamordowani zostali w 1940 roku), to tablica poświęcona ich pamięci pojawiła się najpóźniej. Żona i córka Jana Ozimka (matka i siostra Stanisława) przez cały okres powojenny nie ustawały w poszukiwaniach. W rodzinnym archiwum zachował się brudnopis listu, jaki Jadwiga Ozimek napisała do Biura Poszukiwań Polskiego Czerwonego Krzyża. Jest w nim następujący fragment: „13 kwietnia 1940 roku zostałam wraz z dziećmi wywieziona do Kazachstanu. W czasie pobytu w ZSRR kilkakrotnie posyłałam listy, a nawet drobne przesyłki pieniężne na adres męża i syna w Ostaszkowie, ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Wysłane listy nie zostały mi zwrócone.”. I jeszcze jeden: „Z radia i gazet dowiedziałam się, że czynione są starania o repatriację więźniów przebywających w ZSRR w miejscach odosobnienia. Nie tracę jeszcze nadziei, że mąż i syn skorzystają również z dobrodziejstwa repatriacji”. Dokładnie 50 lat rodzina czekała na jakiekolwiek informacje. W grudniu 1990 roku Helena Mazurkiewicz otrzymała list od Rodziny Katyńskiej z Warszawy z wiadomością, że na listach rosyjskich znajdują się jej ojciec i brat. Sześć lat później, w piśmie z Polskiego Czerwonego Krzyża, znalazł się akapit: „Należy przyjąć, że Jan Ozimek (...) oraz Stanisław Ozimek (...) zostali zamordowani w 1940r.”

            20 lat później na grobowcu rodzinnym Ozimków pojawiła się postać Anioła. Państwo Mazurkiewiczowie zamówili go w pracowni rzeźbiarskiej w Warszawie. Ale, jak wyjaśniła nam Pani Krystyna Mazurkiewicz, to nie jest Anioł Śmierci, bo nie ma opuszczonych skrzydeł. Anioł z grobowca ma rozpostarte skrzydła, a dłoniach trzyma urnę z ziemią z Miednoje, tak, jakby chciał za moment unieść ją do nieba. U stóp Anioła znajduje się pamiątkowa tablica poświęcona Janowi i Stanisławowi Ozimkom.

            Na cmentarzu w Kolbuszowej byliśmy 13 kwietnia. W Dniu Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.

3.POMNIK POLICJANTA POLSKIEGO w Katowicach.

            2 kwietnia odwiedziliśmy Komendę Wojewódzką Policji w Katowicach. Naszym celem było złożenie kwiatów i zapalenie zniczy przy Pomniku – Grobie Policjanta Polskiego. Spoczywające tam szczątki policjanta ekshumowanego w Miednoje są symbolem tragicznych losów ponad sześciu tysięcy jeńców obozu NKWD w Ostaszkowie – policjantów Policji Państwowej, zamordowanych w 1940 roku. Wśród nich był nasz bohater – starszy posterunkowy Jan Ozimek i jego 17-letni syn Stanisław. Naszym przewodnikiem był Pan Grzegorz Grześkowiak – przedstawiciel Zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939, który opowiedział nam również o eksponatach zgromadzonych w Izbie Pamięci. Podczas zwiedzania tego wyjątkowego miejsca zdobyliśmy dodatkowe informacje o Policji Państwowej II Rzeczpospolitej i losach jej funkcjonariuszy w czasie II wojny. Na tablicy zawierającej imienny spis jeńców obozu NKWD w Ostaszkowie, zamordowanych w więzieniu w Twerze i pochowanych na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje znaleźliśmy nazwisko Jana Ozimka.

4.RODZINNY DOM w Kolbuszowej.

            Na ulicy Nowe Miasto 2 w Kolbuszowej znajduje się dom, który w 1933 roku wybudował Jan Ozimek. Mieszkał wtedy wraz z rodziną w Oszmianie, gdzie służył w Policji województwa wileńskiego. Wraz z żoną i dziećmi odwiedzał Kolbuszową w czasie urlopów, być może planując tu swoje życie po zakończeniu służby. Niestety, nie było mu to dane. Dom, mimo, iż ma już prawie 90 lat, niewiele się zmienił od tamtych czasów. Jest parterowy, murowany, z dwoma drewnianymi gankami. Wokół resztki starego sadu.

            Właściciele – Państwo Krystyna i Jerzy Mazurkiewiczowie (Jerzy Mazurkiewicz jest synem siostry Jana Ozimka) zachowali jego wnętrze w niezmienionym stanie. Owszem, dom wymagał remontu po wojnie (w kilku pomieszczeniach do dziś widoczne są ślady pobytu Rosjan), ale układ pomieszczeń, podłogi, drzwi i okna zostały te same. Do domu wchodzi się przez mniejszy ganek, który prowadzi prosto do dużej kuchni, ze starym piecem i kredensami. Stamtąd przechodzimy do salonu z zabytkowymi meblami i do kolejnych pokojów. W każdym jest piec kaflowy służący do dzisiaj. Wszędzie królują pamiątki rodzinne – zdjęcia, obrazy, dokumenty. Jedną z najcenniejszych są duże portrety Jana Ozimka i jego żony Jadwigi wykonane przed wojną w Wilnie. Z domu wychodzimy głównym gankiem, w którym stoi drewniana skrzynia towarzysząca rodzinie od 100 lat. Dzisiaj znajdują się w niej pamiątki po Janie i Stanisławie Ozimkach.

Bolesław Respond - biogram

JAK WYBRALIŚMY „NASZEGO” POLICJANTA

            Można powiedzieć, że zupełnie przypadkiem. Na pierwsze spotkanie Ola przyniosła monografię swojej miejscowości – Lubaczowa. Jeden z rozdziałów tej książki poświęcony był historii lubaczowskiej Policji Państwowej w okresie międzywojennym. Dwie strony tekstu i trzy zdjęcia przedstawiające funkcjonariuszy. Kilku z nich podpisanych. Którego wybrać?

            Zdecydowaliśmy się na ostatniego komendanta powiatowego. Był wśród innych policjantów na zdjęciach. Nie mieliśmy pojęcia, czy uda się nam zdobyć jakieś informacje na jego temat. Pomysły, gdzie szukać, były trzy:

  1. u autora książki, którym okazał się organizator i wieloletni dyrektor Muzeum Kresów w Lubaczowie. Pan dr Zygmunt Kubrak udzielił nam wywiadu, w czasie którego uzyskaliśmy dodatkowe wiadomości o lubaczowskiej policji oraz przekazał kilka zdjęć funkcjonariuszy, na których był też nasz bohater.
  2. w Instytucie Pamięci Narodowej – wiedzieliśmy, że komendant nie zginął w czasie wojny, a skoro tak, to po jej zakończeniu najprawdopodobniej, jako przedwojenny oficer, był poddany inwigilacji organów bezpieczeństwa komunistycznego państwa. To był dobry pomysł – w IPN w Lublinie znajduje się teczka osobowa naszego bohatera, z której mogliśmy skorzystać po przesłaniu jej do rzeszowskiego oddziału.
  3. no i oczywiście Google - zgodnie z zasadą, że jak czegoś tam nie ma, to najprawdopodobniej nie istnieje. My jednak w tym przypadku byliśmy bardzo sceptyczni, nie wierząc, że internet może być tu pomocny. Okazało się, że myliliśmy się i to bardzo. Po wpisaniu nazwiska naszego bohatera wyskoczyły nam dziesiątki stron – wszystkie z dopiskiem: Sprawa Gorgonowej. I tak okazało się, że lubaczowski komendant, przed objęciem tego stanowiska, służył w Policji Państwowej we Lwowie, gdzie prowadził jedną z najsłynniejszych spraw kryminalnych II Rzeczpospolitej. A kilka dni później okazało się, że w ramach obchodów 100-lecia Niepodległości jedziemy na klasową wycieczkę do Lwowa, zaś nocleg mamy zarezerwowany w Brzuchowicach, czyli miejscowości, gdzie cała ta historia się wydarzyła.

            I w ten oto sposób udało się nam poskładać historię naszego bohatera. W aktach IPN znaleźliśmy jego własnoręcznie napisany życiorys i wiele dokumentów świadczących o trudnych powojennych losach (odszukaliśmy nawet w Lublinie kamienicę, w której po wojnie mieszkał, na ulicy Peowiaków – paradoksalnie, Polska Organizacja Państwowa, była pierwszą organizacją, do której należał). Lubaczowski historyk opowiedział nam o jego ostatnim posterunku. Inne informacje dotyczące przebiegu służby i kolejnych awansów znaleźliśmy w dokumentach w Archiwum Akt Nowych. Przedwojenne gazety dostarczyły niezliczonych wiadomości o przebiegu sprawy Gorgonowej i roli, jaką odegrał w niej nasz policjant. Dużo czasu zajęło nam znalezienie jego grobu. W Urzędzie Stanu Cywilnego w Lublinie dowiedzieliśmy się, kiedy zmarł, ale żeby znaleźć miejsce jego spoczynku musieliśmy sprawdzić wszystkie lubelskie cmentarze. Grób odszukaliśmy na ostatnim ze sprawdzanych. Tam nasza historia dobiegła końca – w miejscu ostatniego spoczynku wybranego bohatera, którym jest

podkomisarz BOLESŁAW RESPOND
(1899-1983)

KRYPTONIM POLICAJ

            7 lutego 1956 roku w Wojewódzkim Urzędzie do spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie zapadło postanowienie o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej, której celem był Bolesław Respond. Uzasadnienie było krótkie: „Bolesław Respond do 1939 roku był oficerem Policji Państwowej”. Analiza dokumentów zawartych w teczce kontrolnej agenturalnego rozpracowania Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, departament czwarty, świadczy o tym, iż funkcjonariusze znaleźli wiele „powodów”, żeby traktować Bolesława Responda jak przestępcę. W okresie pierwszej wojny światowej należał do Polskiej Organizacji Wojskowej, od 1921 roku służył w Policji Państwowej, w czasie drugiej wojny światowej był więźniem niemieckiego oflagu, po powrocie do Polski współpracował z podziemiem niepodległościowym

            Tragiczny los spotkał prawie połowę policjantów Policji Państwowej II Rzeczypospolitej w latach drugiej wojny światowej. Ponieśli śmierć z rąk okupanta niemieckiego i radzieckiego, po wielu z nich ślad zaginął. Ale tym, którzy przeżyli, nic nie zostało oszczędzone. Ich dramat zaczął się po wojnie. Inwigilacja, przesłuchania, upokorzenia. Komunistyczne władze robiły wszystko żeby pozbawić ich godności i przekonania, że swoją służbę Ojczyźnie pełnili odpowiedzialnie. Wielu zginęło w katowniach Urzędu Bezpieczeństwa lub na długie lata trafiło do więzienia.

            Jakie myśli kłębiły się w głowie przesłuchiwanemu przez UB podkomisarzowi Bolesławowi Respondowi? Schował głęboko w pamięci swoją oficerską przeszłość, czy przeciwnie – poczucie, że zawsze wzorowo wywiązywał się z obowiązków wobec Ojczyzny dodawało mu sił. Czy w tej nowej Polsce czuł radość, że przeżył, czy raczej żył w poczuciu niczym nie zawinionej niesprawiedliwości. Warto w tym miejscu przytoczyć fragment pisma, jakie Bolesław Respond skierował do Grodzkiego Komitetu Polskiej Partii Socjalistycznej po tym, jak został usunięty z PPS za „przejawiane odchylenia prawicowe” i po artykule w „Sztandarze Ludu”: [...]Krzywdząca jest dla mnie publikacja, że jestem byłym komisarzem policji sanacyjnej. Nigdy nie byłem policjantem sanacyjnym a tylko państwowym, służbę w Policji rozpocząłem w dniu 1 I 1921 r., kiedy pojęcie sanacji było obce dla opinii publicznej. Jeżeli więc dzisiaj ponosić muszę odpowiedzialność, niezawinioną, za to, że pracowałem w policji państwowej, to na to nie ma żadnej rady. [...] pracując w policji państwowej pełniłem służbę uczciwie i apolitycznie [...].

            Pierwszy dokument w teczce, oznaczający rozpoczęcie działań wobec Bolesława Responda przez UB pochodzi z lutego 1946 roku. Pół roku wcześniej wrócił z oflagu. Wiedział, do jakiej Polski wraca, o czym świadczy fakt, że już 5 sierpnia 1945 roku złożył wniosek do Komisji Rehabilitacyjno-Kwalifikacyjnej dla byłych pracowników Policji Państwowej przy Prezydium Rady Ministrów. 31 grudnia 1946 roku komisja wydała zaświadczenie, którego treść brzmiała (pisownia oryginalna) „[...] na podstawie zebranych w przeprowadzonym postępowaniu danych i opinij nie ma zastrzeżeń odnośnie zatrudnienia w służbie państwowej Ob. Respond Bolesława [...]. Nadmienia się, że w.w. podczas okupacji służby nie pełnił.” Decyzję o uniewinnieniu i zaświadczenie uprawniające do podjęcia pracy w administracji państwowej otrzymał 5 grudnia 1949 roku. Ale działania operacyjne wobec niego trwały od 1946 roku. Doszukano się nowych informacji, w związku z czym pojawiły się zarzuty, że był „aktywnym pracownikiem kontrwywiadu i brał udział w likwidacji partii komunistycznej” oraz o „faszyzację życia w kraju”. Podejrzewany był także o współpracę z Niemcami i Armią Krajową.

            Inwigilacja Bolesława Responda, jak wynika z dokumentów, prowadzona była bardzo szeroko. Zbieraniem informacji o nim zajmowało się kilka wydziałów WUBP, usilnie starano się dotrzeć do ludzi, którzy znali go przed wojną. Próbowano także pozyskać osoby z jego powojennego otoczenia, co napotykało czasem problemy – zastępca naczelnika Wydziału A WUBP odnotował (pisownia oryginalna): „Sąsiad figuranta Kaniewski Antoni który zamieszkuje pod wskazanym adresem m 13 pracuje w P.M.T. jako robotnik. Opinię moralną posiada ujemną ponieważ posiada nałóg picia wódki a po pijanem robi awantury wyłamując drzwi”.

            Bolesław Respond, z racji swojego doświadczenia zawodowego, był chyba trudnym przypadkiem dla agentów. Jeden z nich, „Jasio”, pisze w raporcie: „Odnośnie osoby ob. Responda [...] to niestety nic zameldować nie mogę z powodu tego że z nim nie mam w ogóle żadnych stosunków służbowych, a jego sposób bycia jest dość ordynarny, tak że dotychczas wszelkie próby zbliżenia nie dają żadnych rezultatów [...].”

ZANIM WSTĄPIŁ DO POLICJI

            Bolesław Jan Respond urodził się 20 stycznia 1899 roku w Kurowie, w województwie lubelskim. Jego rodzicami byli Franciszek i Józefa z domu Świadkiewicz – ich pochodzenie społeczne określił jako „małorolni drobnomieszczanie”. Ojciec zmarł w 1904 roku, a matka w 1945 roku. Nie miał rodzeństwa. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Kurowie rozpoczął naukę w Szkole Zgromadzenia Kupców w Warszawie, którą, w drugiej klasie, przerwała mu pierwsza wojna światowa. Wrócił do rodzinnego domu, gdzie samodzielnie przygotowywał się do egzaminu z sześciu klas handlowych i pracował jako kasjer. Do egzaminu jednak nie przystąpił – na przeszkodzie stanęły mu obowiązki w ramach przynależności do Polskiej Organizacji Wojskowej. Po zakończeniu wojny, w latach 1919-1920 pracował jako urzędnik.

            Bolesław Respond od czerwca 1916 do listopada 1918 roku należał do POW, gdzie działał pod pseudonimem „Zawisza” (był kolporterem obwodowym, brał także udział w rozbrajaniu Austriaków w 1918 roku). Był także członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej.

SŁUŻBA W POLICJI PAŃSTWOWEJ

            Bolesław Respond do Policji Państwowej wstąpił 1 stycznia 1921 roku w stopniu posterunkowego. W latach 1921-1928 był komendantem posterunku, kolejno w Baranowie, Opolu Lubelskim i Puławach. W 1923 roku ukończył z wynikiem bardzo dobrym i wyróżnieniem (odnotowane na świadectwie uwagi o „wybitnym uzdolnieniu”) Główną Szkołę dla Podoficerów Policji Państwowej Do 1928 roku awansował do stopnia starszego przodownika. W latach 1928-1929 był na kursie w Szkole Oficerskiej w Warszawie, którą ukończył z wynikiem bardzo dobrym i drugą lokatą. Nominację na stopień aspiranta otrzymał 1 kwietnia 1929 roku. W latach 1929 - 1932 służył we Lwowie - był kolejno: kierownikiem I Komisariatu, komendantem Rezerwy Pieszej Policji, zastępcą komendanta powiatowego. Od 28 września 1932 roku do wybuchu wojny pełnił obowiązki komendanta powiatowego w Lubaczowie.

            Jak na ironię, najwięcej informacji o szczegółach służby Bolesława Responda w Policji zachowało się w materiałach operacyjnych WUBP. W jego teczce znajdują się zarówno raporty policyjne, jak i notatki służbowe agentów, którzy rozmawiali z osobami znającymi Responda w okresie międzywojennym. Pełniąc służbę w województwie lubelskim zwalczał działalność członków Komunistycznej Partii Polski, co zostało szczegółowo przeanalizowane przez UB, dysponujące przedwojennymi raportami policyjnymi. Jest w nich opisana obserwacja osób podejrzewanych o przynależność do KPP i antypaństwową działalność, wyniki rewizji, likwidacja lokalnych organizacji i aresztowania jej członków. W raportach znajdują się także, na nieszczęście Responda, liczne pochwały, które otrzymywał od przełożonych za skuteczne akcje. W jego teczce znajdują się zeznania świadków – komunistów, przeciwko którym prowadził działania. Niewielu z nich przeżyło wojnę, gdyż, jak wynika z nazwisk na listach, byli to głównie Żydzi. Znajdują się też donosy osób, które znały go przed wojną, jak też agentów bezpieki. Jeden z informatorów w swojej notatce pisze, że awans służbowy zawdzięczał Respond „wysługom dla sanacji i wysyłaniu ludzi do Berezy Kartuskiej”. Ale okazuje się, że wśród osób, przeciwko którym Bolesław Respond prowadził działania operacyjne były również takie, które rozumiały charakter jego pracy i po wojnie, w rozmowach z agentami UB, potrafiły być obiektywne. Przykład takiej sytuacji mamy w jednej z notatek służbowych w teczce Bolesława Responda sporządzonej przez funkcjonariusza WUBP z rozmowy z członkiem przedwojennej KPP w Opolu Lubelskim: [...] „towarzysz Kielec powiedział, że Responda Bolesława, który przed 1939 r. był komendantem posterunku Policji Państwowej w Opolu Lubelskim zna (określił go z wyglądu jako człowieka wysokiego), [...] jak również nie przypomina sobie żadnego przypadku znęcania się Responda nad ludnością. [...]”. Pozytywną opinię zawiera również inne zeznanie mieszkańca Opola Lubelskiego: „Oświadczam, że znam Bolesława Responda, [...] zachowywał się poprawnie wobec mieszkańców gminy lecz był bezwzględny dla złodziei i bandytów [...] w stosunku do organizacji komunistycznej nie przeprowadzał pacyfikacji i tymże przeważnie mało się interesował, a nad ludźmi nie znęcał się, mimo że był służbistą, był sprawiedliwy”.

            Najciekawszym epizodem z czasów służby Bolesława Responda we Lwowie była niewątpliwie sprawa Gorgonowej (jak nazwały ją przedwojenne media). Jako zastępca komendanta powiatowego Policji aspirant Respond prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa 17-letniej córki lwowskiego architekta Henryka Zaremby. O dokonanie zbrodni oskarżono Ritę Gorgonową – gospodynię i jednocześnie kochankę Zaremby. Relacjonujące proces gazety z uznaniem wypowiadały się o profesjonalizmie Bolesława Responda. Jednocześnie on sam miał sporo problemów w trakcie śledztwa, gdyż zgromadzenie dowodów było utrudnione przez podjęte wcześniej działania miejscowych policjantów – słabo przygotowanych do takiej pracy (aspirant Respond do Brzuchowic, gdzie w nocy dokonano zbrodni, przybył z Lwowa wraz z komendantem nad ranem, wcześniej byli tam już funkcjonariusze z posterunku żandarmerii wojskowej i pobliskich komisariatów).         

            W czasie pełnienia obowiązków komendanta powiatowego Policji Państwowej w Lubaczowie Bolesław Respond, oprócz realizacji standardowych zadań związanych z zapewnieniem mieszkańcom bezpieczeństwa, musiał podołać także innym wyzwaniom. Należały do nich narastająca aktywność ruchu ludowego (strajki, demonstracje, blokady urzędów) oraz działania ukraińskich nacjonalistów o antypolskim charakterze. Przy tego typu konfliktach społecznych czy narodowościowych każda niewłaściwa decyzja mogła doprowadzić do ich eskalacji. Komendant Policji niewątpliwie miał świadomość, że każde działanie nieadekwatne do sytuacji może ją zaognić, a pacyfikacja protestujących niekoniecznie musi zakończyć demonstrację – równie dobrze może doprowadzić do rozlewu krwi. Bolesław Respond, jak wynika z dokumentów, wiedział po jakie metody działania sięgać w różnych sytuacjach. Dzięki temu powiat lubaczowski był jednym z niewielu w tej części Polski, w którym uniknięto ofiar (a był to powiat o bardzo skomplikowanej mozaice narodowościowej, gdzie mniej więcej po 1/3 mieszkańców stanowili Polacy, Ukraińcy i Żydzi; dodatkowo powiat bardzo biedny). Warto dodać, że do realizacji tych trudnych zadań Bolesław Respond miał niewielu funkcjonariuszy – stan osobowy policji w powiecie wynosił około 50 policjantów, a on był jedynym oficerem.

            Być może skuteczność komendanta Responda wynikała też z faktu, że czuł się członkiem miejscowej społeczności i z ogromną aktywnością włączał się w różne inicjatywy o charakterze społecznym i patriotycznym. To świadczy o bardzo szerokim rozumieniu słowa służba. Bolesław Respond towarzyszył w podróżach po powiecie lubaczowskiemu staroście, brał udział we wszystkich lokalnych uroczystościach, ściśle współpracował z jednostkami wojskowymi stacjonującymi w okolicy. Komendant należał do Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, Ligi Morskiej i Kolonialnej (pełnił funkcję kierownika sekcji Funduszu Obrony Morskiej), PCK, Straży Pożarnej. 12 stycznia 1939 roku w Lubaczowie powstała Liga Drogowa – Bolesław Respond znalazł się w jej Zarządzie. Podkomisarz Bolesław Respond otrzymał Medal Niepodległości i Srebrny Krzyż Zasługi.

WOJNA

            1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Komendant Bolesław Respond został zmobilizowany w stopniu porucznika. Do 6 września policjanci lubaczowscy jeszcze kontrolowali sytuację w mieście – bombardowanym i zatłoczonym przez uciekinierów z Polski centralnej. 11 września do Lubaczowa wkroczyli Niemcy. Bolesław Respond, wycofując się z Lubaczowa pod naporem wojsk niemieckich, 18 września przekroczył granicę i został internowany na Węgrzech wraz z żoną i synami. W obozie przebywał do 23 stycznia 1945 roku. Potem, wydany przez władze węgierskie, trafił z rodziną do Niemiec. Bolesław Respond został osadzony w stalagu XVII A dla jeńców wojennych w Kaisersteinbrucku do 19 marca 1945, później trafił do stalagu III A w Luckewalde pod Berlinem (w dokumentach PCK figuruje jako więzień oflagu), skąd został uwolniony przez Armię Czerwoną 22 kwietnia. W obozie przebywał do 29 czerwca, w lipcu 1945 roku wrócił do kraju (w dokumentach PCK, jako data uwolnienia podany jest 3 sierpnia). Żona i młodszy syn znaleźli się w obozie Stasshofie.

ŻYCIE PRYWATNE

            Bolesław Respond ożenił się z Leokadią, z domu Giermasińską, urodzoną 12 września 1900 roku w Ostrowcu. Mieli dwóch synów: Mariana i Eustachiusza. Żona nie pracowała zawodowo, zajmowała się domem. Synowie w momencie wybuchu wojny byli uczniami gimnazjum. Młodszy syn – Eustachiusz Józef urodził się 8 grudnia 1923 roku. Eustachiusz Respond (w stopniu strzelca) figuruje w dokumentach PCK jako więzień obozu w Kiskunlachaza na Węgrzech, z informacją, że został uwolniony 25 czerwca 1945 roku. Po wojnie Eustachiusz studiował na Wydziale Lekarsko-Weterynaryjnym UMCS w Lublinie. Starszy syn – Marian Franciszek Respond urodził się w 1921 roku. W momencie wybuchu II wojny był uczniem gimnazjum. W 1940 roku uciekł z obozu na Węgrzech i przedostał się do Francji, gdzie brał udział w walkach z Niemcami. Po upadku Francji, w 1941 roku przedostał się do Szwajcarii gdzie został internowany. Podczas pobytu w Szwajcarii ukończył liceum oraz studia ekonomiczno-handlowe i rozpoczął pracę w wydawnictwie. Ożenił się ze Szwajcarką. Do Polski nie powrócił, ale wspierał rodzinę poprzez wysyłanie paczek m.in. z lekami (co skrupulatnie odnotował WUBP, jak również to, że w pracy dziennikarskiej Marian Respond posługuje się sześcioma językami).

INTELIGENT PRACUJĄCY

            Po powrocie do Polski z niemieckiego obozu Bolesław Respond zamieszkał początkowo w Kurowie, a później – w grudniu 1945 – przeniósł się do Lublina, gdzie podjął pracę w Okręgowym Inspektoracie Ochrony Skarbowej (pełnił funkcję kierownika). 1 kwietnia 1949 roku przeniesiony został w stan spoczynku i otrzymał emeryturę jako komisarz skarbowy VII grupy uposażenia. Pracował jednak dalej jako księgowy (w zakładach produkcyjnych i handlowych) i referent ubezpieczeniowy. W ankiecie personalnej w teczce UB znajduje się zapis: stan majątkowy – żaden.

            W dokumencie „Charakterystyka służbowa” sporządzonym w 1954 roku w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Hurtu Artykułów Gospodarstwa Domowego znajduje się opinia zawodowa o księgowym Bolesławie Respondzie: „wykazał się pracownikiem pilnym, sumiennym i obowiązkowym, nie ogranicza się do 8 godzin pracy, tylko pracuje poza godzinami pracy gdy zachodzi potrzeba”. W dalszej części dokumentu, w ocenie społeczno-politycznej, autor nadal bardzo pozytywnie ocenia Bolesława Responda, starając się neutralizować jego brak zaangażowania w kwestiach ideologicznych, ale podkreślając, że „nie wyraża się na niekorzyść w stosunku do Polski Ludowej”.

            Z powojennego okresu życia naszego bohatera niewyjaśniona zostaje jego współpraca z podziemiem zbrojnym. W jednym z dokumentów z IPN-u znajduje się wzmianka o tym, że w 1945 roku działał na rzecz AK na Zamojszczyźnie. Niestety, nie ma tam żadnych szczegółowych informacji na ten temat.

PODSUMOWANIE

            Podkomisarz Bolesław Respond nie zginął, jak prawie połowa polskich policjantów, w czasie II wojny światowej. Żył długo, próbując się odnajdywać w zmieniającej się rzeczywistości. Jako 17-latek podejmuje działalność w polskich strukturach niepodległościowych. Mając 22 lata wstępuje do Policji Państwowej i służy w niej na różnych posterunkach aż do wybuchu wojny. W wieku 40 lat na 6 lat trafia do obozu, z którego wraca do „wolnej” Polski, gdzie próbuje rozpocząć nowe życie. Szykany, jakim był poddawany w okresie powojennym, paradoksalnie, ukazują go jako człowieka odważnego i bezkompromisowego w sprawach zasadniczych. W czasie przesłuchań, mimo grożących mu represji, otwarcie mówił o swojej służbie w Policji Państwowej. Wydaje się, że poczucie, iż zawsze odpowiedzialnie wypełniał swoje zadania, dawała mu siłę do życia w nowej rzeczywistości.

            Trudno powiedzieć, czy podkomisarz Bolesław Respond jest bohaterem. Być może przyszło mu wypełnić równie trudną rolę - rolę świadka historii. Świadka historii Policji Państwowej, w której służył przez 18 lat. A po wojnie, w imieniu swoim i w imieniu tych, których już nie było, z dumą mówił o granatowym mundurze, w którym służył Polsce.   

Bolesław Respond - miejsca pamięci

     Podkomisarz Bolesław Respond nie ma żadnego miejsca pamięci. Miejsca, w którym byłoby zapisane jego imię i nazwisko oraz informacja, że był przedwojennym funkcjonariuszem Policji Państwowej. Miał to szczęście, że udało mu się przeżyć drugą wojnę światową, więc jego nazwiska nie znajdziemy w żadnym z miejsc upamiętniających tych policjantów, którzy zginęli. W tym sensie jest dla nas „trudnym bohaterem", w przeciwieństwie do innych, którzy zginęli w czasie służby lub oddali życie za ojczyznę, a ich ofiara sprawia, że są uznawani za „bohaterów oczywistych", nawet bez wgłębiania się w ich życiorys.
     Bolesław Respond 18 lat służył w Policji Państwowej, wojnę spędził w obozach jenieckich, a po wojnie jakoś ułożył sobie życie w komunistycznej Polsce mimo wieloletniej inwigilacji. Zmarł mając 84 lata, najprawdopodobniej w Lublinie, bo tam mieszkał i tam został pochowany. To, że nie zginął w czasie wojny, jak prawie połowa polskich policjantów, sprawiło, że „wymknął" się różnym opracowaniom historycznym. Wobec tego naszym zadaniem było nie tylko odtworzyć historię jego życia, ale także znaleźć argumenty, że dokonaliśmy dobrego wyboru decydując się na tę właśnie postać. Zdobyliśmy wiele informacji o jego życiu, ale mamy świadomość, że każda podjęta przez niego decyzja, była wynikiem wielu okoliczności, o których nigdy się nie dowiemy. Analizując kolejne dokumenty poznawaliśmy go coraz lepiej, a w czasie pisania biogramu wyłaniała się sylwetka policjanta, który mógłby być wzorem. Policjanta, którego postać warto przypomnieć.
     Pierwszym miejscem pamięci – takim oczywistym, jest grób podkomisarza Bolesława Responda na lubelskim cmentarzu. Ze znalezieniem miejsca, gdzie nasz bohater spoczywa mieliśmy trochę problemów. Nie udało się nam dotrzeć do jego rodziny. Jeden syn, walczący w czasie wojny we Francji (po ucieczce z obozu dla internowanych na Węgrzech) trafił do Szwajcarii i do Polski nigdy nie wrócił. Drugi przyjechał do Lubaczowa w latach 90-tych XX wieku, spotkał się z dr. Zbigniewem Kubrakiem i przekazał mu kilka zdjęć ojca. Niestety, ten kontakt się urwał. Dzisiaj raczej już obaj nie żyją (urodzili się w 1921 i 1923 roku), a próby szukania ich potomków byłyby zajęciem bardzo czasochłonnym. Informację o dacie śmierci Bolesława Responda otrzymaliśmy w Urzędzie Stanu Cywilnego w Lublinie. Nie było to łatwe. Centrala przekazywała nas od jednego urzędnika do drugiego, od jednego kierownika do drugiego, aż w końcu ktoś uwierzył w nasze zapewnienia, że potrzebujemy tej wiadomości do celów konkursu. Wiedząc, kiedy zmarł nasz bohater rozpoczęliśmy kolejne poszukiwania – tym razem po lubelskich cmentarzach (internetowe bazy danych obejmują tylko jeden cmentarz w Lublinie). Mieliśmy do sprawdzenia pięć – grób Bolesława Responda znaleźliśmy na ostatnim, znajdującym się na ulicy Lipowej (już tracąc nadzieję, bo nie mieliśmy żadnej pewności, że jest pochowany w Lublinie). I teraz już mogliśmy pojechać do Lublina. Na cmentarzu przeżyliśmy zaskoczenie, bo okazało się, że Bolesław Respond spoczywa w grobie, w którym jest pochowane jeszcze trzy inne osoby o różnych nazwiskach i jedna nosząca to samo nazwisko, Walentyna Respond (nigdzie w dokumentach nie natrafiliśmy na taką osobę). Grób jest bardzo skromny – kamienna płyta z krzyżem i czarną tablicą z informacjami o zmarłych.
     Przed wyjazdem z Lublina odwiedziliśmy jeszcze jedno miejsce związane z postacią Bolesława Responda. Miejsce, w którym zamieszkał po wojnie. To kamienica na ulicy Peowiaków 4 (w 1952 r. przemianowana na ulicę Wincentego Pstrowskiego, w 1991 r. powróciła do dawnej nazwy). Nazwa ulicy, na której mieszkał to też pewien symbol: pierwszą służbę ojczyźnie Bolesław Respond pełnił właśnie w Polskiej Organizacji Wojskowej.
     Za miejsce pamięci uznaliśmy też budynek przedwojennej Komendy Powiatowej Policji Państwowej w Lubaczowie. Budynek stoi nadal w reprezentacyjnej części lubaczowskiego Rynku, tuż obok Ratusza, jednak ślad żaden po jego przedwojennej funkcji nie został. Dziś są tam sklepy. O tym, że mieściła się w nim siedziba Policji powiedział nam dr Zbigniew Kubrak. Poszliśmy na Rynek, zrobiliśmy kilka zdjęć przylegającej do Ratusza kamienicy. Później, kiedy oglądaliśmy przedwojenne fotografie z uroczystości odbywających się w tym miejscu, doszliśmy do wniosku, że mimo upływu lat niewiele się zmieniło. Jedno ze zdjęć przedstawia komendanta Bolesława Responda w grupie policjantów na tle budynku.
     Ostatnie miejsce pamięci stworzyliśmy sami, uznając, że postać podkomisarza Bolesława Responda należy w pierwszej kolejności przypomnieć lubaczowskim policjantom. Szczególnie w roku obchodów 100-lecia Policji Państwowej. Postanowiliśmy to zrobić poprzez opracowanie albumu pamiątkowego przedstawiającego naszego bohatera. Album ten przekazaliśmy funkcjonariuszom z Komendy Powiatowej Policji w Lubaczowie. Można powiedzieć, że w ten symboliczny sposób Bolesław Respond wrócił do miejsca swojej ostatniej służby.

Image24.jpg

Zdalna Szkoła

plakta dof zdalna szkola small

Program "Poznaj Polskę"

poznaj p mini

filmy o szkole

Do wakacji pozostało Wakacje!!!
kwiecień 2024
ponwtośroczwpiąsobnie
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930

 

policja podkar

logo-sluzba s

 

  policja w sluzbie

 ipn

Logo WSPIA s

 

    

 

 

 

 

  

 

Zespół Szkół w Tyczynie. Utworzono dzięki Joomla.