Jesteś tutaj: Start Sample Data-Articles Wyjazd edukacyjny: Białoruś – Ukraina (2–8 października 2017 r.)
Zespół reprezentujący LO w Tyczynie - Natalia Szewczyk, Mikołaj Hajduk i Arkadiusz Szlęzak – z klasy 2a, został laureatem ogólnopolskiego konkursu Policjanci w służbie historii organizowanego przez Komendę Główną Policji i Instytut Pamięci Narodowej. 2 października w Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Warszawie odbyła się uroczysta gala finałowa. Nagrodą dla zwycięzców była tygodniowa wycieczka objazdowa po Białorusi i Ukrainie. Program wyjazdu obejmował ważne dla polskiej historii miejsca na dawnych Kresach Wschodnich – związane zarówno z okresem II Rzeczpospolitej i II wojny światowej, jak i dziejami wcześniejszymi – Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W czasie wycieczki zwiedzaliśmy dawne polskie miasta na Białorusi i Ukrainie, siedziby królewskie i magnackie, muzea poświęcone wybitnym twórcom kultury, cmentarze będące ostatnim śladem polskiej karty w historii tych terenów.
Nike Roshe Run MenPonieważ tematyka konkursu dotyczyła Policji Państwowej w II Rzeczpospolitej oraz losów jej funkcjonariuszy po wybuchu drugiej wojny światowej, to głównym punktem programu były wyjazdy do miejsc, które dla polskich policjantów – tych, którzy znaleźli się na terenach pod okupacją radziecką, były miejscami kaźni i śmierci. Mieliśmy możliwość, niedostępną większości Polaków, odwiedzić dawne więzienia NKWD oraz miejsca masowych mordów dokonywanych na polskich elitach w roku 1940 oraz w innych okresach terroru stalinowskiego. Części z nich nadano już charakter polskich cmentarzy wojennych, udało się również odtworzyć listy osób tam zamordowanych – żołnierzy, policjantów, przedstawicieli inteligencji, przedsiębiorców. Na tabliczkach memoratywnych im poświęconych znaleźliśmy wiele osób pochodzących z okolic Rzeszowa i Tyczyna – to ci, którzy często zaginęli bez wieści, a rodziny nigdy nie doczekały się informacji o ich losach. Niektóre miejsca masowych zbrodni nadal nie zostały zbadane, a spoczywający tam ludzie pozostają anonimowi wśród tysięcy innych. Ta część programu wyjazdu była bardzo trudna emocjonalnie, ale nieodzowna, jeśli chce się poznać całą przeszłość dawnych Kresów Wschodnich.
Nasza trasa po Białorusi wiodła przez Grodno (zabytkowe centrum miasta, dworek Elizy Orzeszkowej, polski cmentarz), Lidę (gotycki zamek) i Mińsk (stolicę zwiedzaliśmy zarówno w nocy – jest najpiękniej podświetlonym miastem Europy, jak i w dzień). Ten etap zakończyliśmy na uroczysku Kuropaty, miejscu ukrycia zwłok tysięcy Polaków zamordowanych przez NKWD. W drodze na Ukrainę zwiedzaliśmy zamek Radziwiłłów w Nieświeżu wpisany na listę UNESCO i kościół z grobowymi kryptami tego magnackiego rodu oraz miasto Baranowicze. Wycieczkę po Ukrainie rozpoczęliśmy od Kijowa – najpierw nocą; w dzień spacerowaliśmy po Kijowskim Majdanie, Starym Mieście, odwiedziliśmy też jedno z najważniejszych miejsc kultu – Ławrę Peczorską. Pobyt w stolicy zakończyliśmy złożeniem kwiatów i zniczy na polskim cmentarzu wojennym w Bykowni, gdzie pochowane zostały ofiary zbrodni NKWD. W dalszej drodze byliśmy w Żytomierzu, gdzie spotkaliśmy się z przedstawicielami polskiej mniejszości narodowej na Ukrainie oraz odwiedziliśmy polski cmentarz (groby Kraszewskich, Paderewskich, Moniuszków ...) i w Krzemieńcu – tam zwiedzaliśmy słynne krzemienieckie liceum i dworek Juliusza Słowackiego. Ostatnim punktem programu był Lwów. Żeby tradycji stało się zadość, zaczęliśmy od nocnego spaceru po starej części miasta – pięknie oświetlonej i pełnej ludzi na ulicach. W dzień zwiedzaliśmy Rynek i najważniejsze zabytki architektoniczne miasta. Byliśmy na Cmentarzu Łyczakowskim, gdzie nagrobki to dzieła sztuki, a nazwiska na nich to najpiękniejsze karty polskich dziejów, kultury i nauki. Jego częścią jest Cmentarzu Orląt Lwowskich – miejsce, gdzie od zadumy i refleksji nad tragiczną przeszłością nie można uciec. We Lwowie byliśmy także w więzieniu na Łąckiego – miejscu kaźni Polaków (na wewnętrznym dziedzińcu budynku widoczne były doły, w których cały czas prowadzone są prace ekshumacyjne). W drodze do granicy odwiedziliśmy jeszcze miejscowość Mosty Wielkie, gdzie przed wojną znajdowała się polska szkoła dla policjantów (obecnie kształcą się tam ukraińscy pogranicznicy).
Co będziemy wspominać? Miejsca – kryjące w sobie tajemnicę przeszłości i ludzi – życzliwych, pogodnych, mimo niełatwej rzeczywistości ich krajów. Co było wyzwaniem? Alfabet, białoruska i ukraińska kuchnia oraz przejścia graniczne.
Podsumowanie?
Zabłądziliśmy w Krzemieńcu w drodze na polski cmentarz. Myląc ścieżki weszliśmy na jedno z dwóch wzniesień górujących nad miastem i na cmentarz dotarliśmy od strony lasu. Od strony zapomnianej, może nie przez Boga, ale przez ludzi na pewno. W promieniach zachodzącego, jesiennego słońca między starymi drzewami ukazały się nam zapomniane groby Polaków, którzy kiedyś tam żyli. Wielkie nazwiska polskiej przeszłości są już prawie niewidoczne na pochylonych krzyżach i popękanych marmurowych płytach. Odchodzą w przeszłość, tak jak wiele innych miejsc na Kresach Wschodnich, w których zapisała się polska historia. Dziś terytorialnie są poza Polską, ale nigdy nie przestaną być częścią dziejów naszego narodu. To świadectwo skomplikowanej, często tragicznej, ale jakże ważnej przeszłości, o której zapominać nie wolno.
Mottem tego wyjazdu mógłby być wiersz Trzy ziemie Feliksa Konarskiego (1907- 1991; żołnierza armii generała Andersa, autora licznych pieśni, m. in. „Czerwone maki na Monte Cassino”)
Trzy ziemie
Od lat jakże długich i trudnych
Wciąż ta sama na sercu troska:
Że tam gdzieś - zostały trzy ziemie:
Wileńska, Wołyńska i Lwowska.
Jak w nowych księgach Pielgrzymstwa,
Genezie naszego tułactwa:
Trzy ziemie. Trzy ofiary
Największego na świecie łajdactwa.
Wymazali, skreślili z mapy,
Oddzielili drutów zasiekiem.
Nie mieli kruszyny litości
Nad ziemią i nad człowiekiem.
Człowieka wygnali z ziemi -
Ziemię człowiekowi wydarli.
Zostali w ziemi ci tylko,
Którzy kiedyś wolnymi umarli.
Kara ludzka ich nie dosięgła,
Nie zlękli się przeto i boskiej
I plądrują – i chodzą po ziemi
Wileńskiej, Wołyńskiej i Lwowskiej.
Wykarczować by chcieli korzenie,
Przeorali by ziemię do spodu,
Żeby nic tu nie mogło przypomnieć,
Jej przeszłości i tego Narodu,
Który w ziemię tę wrósł od prawieków.
Który żył od dziadów – pradziadów….
Żeby nikt nie odnalazł tu więcej
Raz na zawsze zatartych śladów!
Przesiedlili, przegnali, wywieźli,
Oddzielili duszę od ciała.
Zapomnieli tylko o jednym….
Przeoczyli, że ziemia została.
Ziemia, której ni wygnać, ni wywieźć.
Z której nadal z nadejściem wiosny
Zielonością w niebo tryskają
Buki, klony, topole i sosny!
I już gaj się rozszumiał, rozgadał
Po dawnemu – wileńską brzozą….
Łatwo było wywieźć człowieka -
Ale brzóz – wszystkich brzóz nie wywiozą!
A tu las się po lwowsku rozśpiewał
Po człowieku została scheda….
Łatwo było wysiedlić człowieka -
Ale lasu wysiedlić się nie da!
A tu chabry wśród zbóż modrookie
Ubarwiły tę ziemię żałosną
Łatwo było wyplenić człowieka,
Ale chabry na nowo wyrosną!
Ani słońca nikt przegnać nie zdoła,
Ani wiatru nikt nie wyrzuci -
Bo i słońce na nowo zaświeci,
Bo i wiatr na nowo powróci!
Miasto da się przemienić – przestawić
Można z każdą rozprawić się wioską,
Ale ziemia wciąż ziemią zostanie
Tą Wileńską, Wołyńską i Lwowską!
I zostaną w tej ziemi mogiły,
I te prochy zostaną i kości -
Jako symbol dawnego dziedzictwa,
Jako prawo odwiecznej własności!
I gdy człowiek po latach tułaczki
Wróci tu z własnym synem lub wnukiem
I usiądzie znużony wędrówką
Pod modrzewiem, topolą czy bukiem
Na tej ziemi żyjącej i żywej -
Wtedy nagle usłyszy z daleka
Jak doń las po wołyńsku zagada….
Jak po lwowsku zaszumi mu rzeka..
.
Jak mu wiatr po wileńsku zaśpiewa
O przeszłości tej ziemi upartej,
Która burze najgorsze przetrwała….
O tej Polsce na części rozdartej.
Z mapy świata zmazanej – a przecież
Znowu całej. I wtedy zrozumie,
Że to ziemia go wita najmilsza
I usłyszy w gałęzi poszumie,
Jak raduje się jego powrotem,
Czekająca na niego – ojcowska
Jego ziemia, za którą tak tęsknił!
Ta Wileńska, Wołyńska i Lwowska!